Tak długo na kolejną część Piratów z Karaibów jeszcze nie czekaliśmy. Film nie powstawał przez okrągłe 6 lat naszego oczekiwania, ale mogłoby się wydawać, że skoro zapadła decyzja o jego nakręceniu to tyle czasu pozwoli twórcom na więcej kreatywności. Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara to jednak ta sama historia i postacie, lecz w nowych, olśniewających szatach. Piraci z Karaibów po raz kolejny Klątwa, (magiczny) przedmiot, wielu bohaterów dążących do tego samego, lecz dość późno zorientowują się, że przyświeca im wspólny cel – takie podsumowanie mogłoby dotyczyć wielu filmów, a na tej liście po raz kolejny znajdziemy film z serii Piraci z Karaibów. Wtórna fabuła i schematyczny rozwój akcji nie powinny nikogo dziwić. W centrum wydarzeń ląduje Henry Turner – syn dobrze znanego nam Willa. Dzięki wielu sprzyjającym losowi zdarzeniom łączy on siły z młodą naukowiec Cariną Smyth i Jackiem Sparrowem, by razem odnaleźć mityczny artefakt umożliwiający zdjęcie klątwy ciążącej na ojcu Henry'ego.
Od premiery czwartej części Piratów z Karaibów minęło 6 lat. Niezwykłe długo musieliśmy czekać na powrót Kapitana Jacka Sparrowa. Na morzu pojawia się nowa twarz. To Henry, syn Williama i Elizabeth. Jak w niezwykle brutalnym świecie kradzieży i podbojów odnajdzie się młody Turner? Odpowiedzi na to pytanie udzieli nam najnowsza odsłona kultowej sagi, Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara. Niestety w roli reżysera nie powrócił Gregor Verbinski, który przyczynił się do powstania pierwszych trzech filmów w serii. Na pokładzie nie znalazł się również Rob Marshall, odpowiedzialny za czwartą część. Tym razem funkcje reżyserów objęli Joachim Rønning i Espen Sandberg. Scenariusz przygotował Jeff Nathanson. Już po pierwszej zapowiedzi nowa część Piratów z Karaibów została przez wielu określana jako "prawowita kontynuacja trylogii". Nie jeden fan serii zgodzi się, że czwarta odsłona różniła się nie tylko poziomem fabularnym, ale również klimatem, od poprzednich filmów. Ponadto, od premiery trzeciej części Piratów z Karaibów minęło 10 lat (maj 2007 roku).
Zaskoczeniem – i to bardzo niemiłym, chociaż spodziewanym – jest za to Johnny Depp, który zawsze był aktorem manierycznym, ale tym razem jest to jedyne, co można powiedzieć o jego występie. Sparrow jest już zwyczajnie nudny i żałosny, nic nie zostało z jego uroku oraz charyzmy. To postać, na którą patrzy się z politowaniem, tym bardziej, że ma być głównym źródłem humoru w filmie, a jest to element bardzo nieudany, najczęściej żenujący (dość powiedzieć, że chyba najwięcej dowcipów koncentruje się na zwieraczach Sparrowa). Przykro na to patrzeć prawdę mówiąc. Na całe szczęście nie przeszkadza to w tym, by bawić się na Piratach z Karaibów: Zemście Salazara całkiem nieźle. To porządnie nakręcona, mająca znakomite efekty specjalne produkcja, która chociaż nie zachwyci tak, jak oryginał, to jednak pozwoli wyjść z kina w lepszym humorze niż po poprzedniej części.
Ścieżka dźwiękowa brzmi bardzo dobrze, ale nie liczcie na zaskoczenie. Piąta część Piratów z Karaibów mogłaby nie powstać i nikt nie miałby Disneyowi tego za złe. Doczekaliśmy jednak 2017 roku i piraci znów wypływają na szerokie wody zgarniając tony złota w kinach wokół globu. Ja bawiłem się świetnie, mimo mnóstwa uproszczeń, choć faktem jest, że film mógłby być lepszy, bardziej zaskakiwać. Twórcy nie ryzykowali. Jeśli nie teraz, to kiedy? A już niedługo. Nie wychodźcie z kina po "ostatniej" scenie – zaczekajcie do końca napisów, by zobaczyć dodatkową scenę. To na pewno nie koniec przygód Piratów z Karaibów. Za możliwość zobaczenia filmu dziękujemy sieci Multikino. Zobacz Zemstę Salazara na DVD, lub Blu-Ray na już od 38 PLN. Kliknij!
605 Want to watch this again later? Sign in to add this video to a playlist. Sign in Like this video? Sign in to make your opinion count. Don't like this video? Published on Jun 7, 2017 Wróg Jacka Sparrowa, kapitan Salazar, wraz ze swoją załogą truposzy ucieka z "diabelskiego trójkąta" i zamierza unicestwić wszystkich piratów. Jack, aby powstrzymać Salazara, musi odnaleźć trójząb Posejdona, potężny artefakt, który daje swojemu posiadaczowi kontrolę nad morzami i oceanami.....
Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu – Kelo Corporation. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności -. Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych). Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów NIE TAK Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.
Oczywiście wszystko to jest opakowane w ograny już do bólu schemat polegający na tym, że postacie ścigają się po morzach z kolejnym zagrożeniem w celu znalezienia kolejnego legendarnego przedmiotu oraz opakowane dziurami logicznymi i coraz bardziej nieprawdopodobnymi zdarzeniami. Nie jest to jednak zarzut, bo to znak firmowy całej serii i należy go przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Najwyraźniej tak być po prostu musi i tyle. Sprawdzają się również nowi bohaterowie, chociaż osobą o wiele ciekawszą wydaje mi się Carina – to fajna, bystra, inteligentna dziewczyna, która zwykle radzi sobie sama. Ale i Henry nie jest w ciemię bity, odbiorca dobrze rozumie to, co napędza go do działania i trudno mu w staraniach uratowania Willa nie kibicować (w ogóle motywacje poszczególnych postaci są zazwyczaj bardzo czytelne). A i chemia między Kayą Scodelario oraz Brentonem Thwaitesem jest naturalna, zaś ich relacja poprowadzona jest z wyczuciem i wdziękiem. Javier Bardem z kolei bawi się swoją rolą, dzięki czemu Salazar jest jakkolwiek interesujący, chociaż trudno byłoby go nazwać specjalnie oryginalnym bohaterem.
Główny antagonista filmu zasługuje na własny akapit, w końcu jest postacią tytułową. Rolę Kapitana Salazara odegrał Javier Bardem i choć cała otoczka śmierci, kłębiąca się wokół kreowanego przez niego bohatera, jest niezwykle klimatyczna, mam drobne zastrzeżenie wobec samego Salazara. O ile Bardem wywiązał się z powierzonej mu roli bardzo dobrze, o tyle sam antagonista nie został zbyt dobrze napisany. Po zapoznaniu się z motywami jego zemsty moją reakcją było coś w stylu: "tylko tyle? ". Spodziewałem się bardzo pompatycznej historii, która napędzała wieloletnią chęć uśmiercenia Sparrowa, a otrzymałem rozczarowujące wspomnienie o... ale bez spoilerów. Na plus można wyróżnić także humor filmu, który zawsze towarzyszył tej serii. Niektórzy z pewnością powiedzą, iż było zbyt dużo "głupich" scen i żarcików, ale jeśli teraz zaczęło nam to przeszkadzać to co robiliśmy podczas seansu poprzednich czterech filmów? W tym miejscu warto przytoczyć cameo Paula McCartneya (członka The Beatles), który wcielił się w postać wujka Jacka Sparrowa, imieniem Jack.