Porównując jednak darmowe do darmowego, Tidal jest oczywistym zwycięzcą. Przede wszystkim nielimitowany dostęp do utworów, ich kolejności odtwarzania, bez reklam, jest niepodważalną zaletą. Co więcej, Tidal od samego początku oferował swoim użytkownikom wiele ekskluzywnych treści, nie tylko dźwiękowych, ale też wideo – to również otrzymujemy w ramach dostępu do Tidal Premium. Baza utworów Tidala jest równie bogata, co ta w Spotify, przy czym obydwa serwisy momentami wymieniają się dostępnymi artystami. Tak jak w Spotify nie znajdziemy Taylor Swift, tak w bazie Tidala brakuje większości utworów Metalliki. Są to jednak rezultaty korporacyjnych wojenek wytwórni muzycznych, a nie obiektywne braki/wady któregoś z serwisów. Obiektywnie nie sposób za to polemizować z przeskokiem jakościowym, jaki usłyszymy w Tidalu Premium porównując go do darmowego Spotify. Jest to bowiem jakość dwukrotnie wyższa, czyli 320 kbps, co naprawdę jest słyszalne, nawet na sprzęcie z nie najwyższej półki. Daleko tej jakości oczywiście do oferowanych przez abonament Tidal Hi-Fi wersji w formacie FLAC (kompresji bezstratnej), ale 320 kbps to rozsądny środek pomiędzy zachowaniem bardzo dobrej jakości brzmienia i utrzymaniu w ryzach pakietów transmisji danych.
Proste? Proste! Ogromnym plusem tego narzędzia jest duża liczba obsługiwanych usług: Spotify Tidal YouTube Soundcloud Deezer Napster Groove Music Qobuz Dailymotion Jamendo LastFM Discogs Aplikacja Soundiiz jest dostępna w dwóch wersjach: darmowej i Premium (za 36 dolarów rocznie). Już ta pierwsza pozwala nam na przenoszenie playlist właściwie bez żadnych ograniczeń. Co więc zyskujemy w tej drugiej? Brak reklam, wcześniejszy dostęp do nowych funkcji oraz kilka dodatkowych narzędzi, takich jak automatyczne usuwanie duplikatów czy mieszanie kolejności utworów. Sprawdź: Soundiiz na Źródło: Soundiiz
Czytaj również: Ekskluzywne treści to coś więcej niż zakaz publikacji swoich piosenek u konkurencji – mówi nam Pål Bråtelund z Tidala Tidal, czyli serwis streamingowy dla prawdziwych entuzjastów – recenzja Spider's Web Jak włączyć darmowego Tidala w Play? Oto krótki poradnik O co chodzi z tym bezstratnym formatem audio?
Początkowo mnie i mężowi nie podobało się, że na spotkaniach bardzo krytykowano Kościół. (…) Broniliśmy katolicyzmu, ale nie umieliśmy odpowiedzieć na argumenty członków wspólnoty. Dodatkowo argumenty opierano na Piśmie Świętym, oczywiście w swojej interpretacji. Pod wpływem sugestii wspólnoty odrzuciliśmy radio, prasę, telewizję, słowem wszelkie media. Zrezygnowaliśmy ze sportu, rozrywek, obchodów świąt katolickich, a nawet urodzin i imienin. Namawiano nas, abyśmy drugi raz przyjęli chrzest, bo według wspólnoty chrzest w Kościele katolickim był nieważny – wyznaje w swoim świadectwie Iza. Wczoraj byłam z koleżanką w sklepie. Były tam już dwie osoby. Później zauważyłam mężczyznę o pięknej, młodej twarzy, ale całkowicie siwego. Nie wiemy, kiedy on wszedł. Pozostałe osoby nie zauważyły go. Patrzył na nas i uśmiechał się. To nie był zwykły uśmiech. Wydawało mi się, że mężczyzna chciał nam powiedzieć: Jeszcze wam pokażę. Koleżance skojarzył się ze złym duchem. Od tego momentu zaczęłyśmy się bać przebywać w mieszkaniu – mówi w kolejnym świadectwie Martyna.
Z aplikacją Soundiiz wystarczy kilka kliknięć, by przenieść swoje playlisty z jednej usługi do drugiej. Muzyczni odkrywcy, jak i zwykli słuchacze mają obecnie do wyboru wiele różnych usług – od Spotify, Tidal i Deezer przez Soundcloud i LastFM, aż po YouTube. Często jest tak, że stawiamy na jeden konkretny serwis, tworzymy na nim playlisty z ulubionymi utworami, ale potem – z różnych powodów – podejmujemy decyzję o zmianie platformy. Okazuje się, że wcale nie musi to być równoznaczne z pożegnaniem się ze swoimi listami. Jest sposób na ich przenoszenie – poznajcie Soundiiz. Soundiiz to proste i intuicyjne narzędzie do importowania i eksportowania list odtwarzania pomiędzy różnymi usługami muzycznymi. Jego obsługa jest dziecinnie łatwa i ogranicza się do kilku kliknięć w dostępnej z poziomu przeglądarki internetowej aplikacji. Wystarczy założyć darmowe konto (lub zalogować się przez portal społecznościowy), zaznaczyć interesujące nas serwisy (te, z których i na które chcemy przenieść playlisty), zalogować się i rozpocząć przenoszenie.
Zbiory borówki rozpoczęły się na dobre. Choć obecny sezon nie będzie raczej związany z wysokimi plonami tych owoców, to jednak ich jakość oraz wielkość są na zadowalającym poziomie. Chętnie więc kupują je zagraniczni odbiorcy jak również poszukiwane są na krajowym rynku. Trudny początek Wiosenna aura nie sprzyjała wzrostowi roślin borówki. Już w czasie kwitnienia uwidoczniały się skutki przemarznięć całych pędów jak też pąków kwiatowych. Skutkiem tego jest słabszy wzrost roślin na wielu plantacjach, mniejsza ilość owoców a nawet ich brak na niektórych odmianach. To wszystko sprawia, że zbiory w tym roku będą niższe niżby oczekiwali tego producenci borówki. Jedną z odmian która ucierpiała w tym sezonie po przymrozkach jest Chandler Jakość coraz ważniejsza Najwcześniejsze zbiory w tym roku rozpoczęły się z upraw w tunelach, gdzie z wczesnych odmian jak 'Duke' czy 'EarlyBlue' zbierano owoce od mniej więcej 20 czerwca. Z początkiem lipca rozpoczęły się już zbiory z upraw polowych wczesnych odmian, zwłaszcza na południu Polski.
Spotify Free, czyli za darmo, ale kompromisowo Spotify słusznie zyskał miano hegemona na rynku serwisów streamingowych. Mając łącznie ponad 75 milionów użytkowników i sięgającą powyżej 30 milionów bazę utworów, ma sporo do zaoferowania. Dodajmy do tego dobierane precyzyjnie do preferencji playlisty, świetnie działającą funkcję odkrywania nowych utworów, czy też nowe Spotify Running, dobierające utwory do treningu biegowego. Wszystko pięknie, tylko że… są to możliwości płatnego abonamentu, kosztującego w wersji dla jednego użytkownika 19, 99 zł miesięcznie, czyli dokładnie tyle, ile w normalnych warunkach musielibyśmy zapłacić za Tidala Premium. Którego przecież możemy dostać za darmo. Co zostaje dla niepłacących subskrybentów Spotify? Największym ograniczeniem jest swoboda dostępu. Darmowi użytkownicy nie mogą sami wybrać, jakiego konkretnie utworu mają ochotę posłuchać i w jakiej kolejności – Spotfiy zezwala w tym trybie wyłącznie na odtwarzanie losowe playlist i wykonawców. Co więcej (a co społeczności internetowej zdaje się bardzo, bardzo przeszkadzać) wyświetla reklamy, bo jest to jedyna opcja zarobku dla usługi oferującej darmowy dostęp.
Tracimy także dostęp do niektórych obszarów Spotify, zarezerwowanych dla płacących klientów i oczywiście nie mamy możliwości dodania własnych utworów do bazy, co również dostępne jest wyłącznie w płatnym wariancie serwisu. Najbardziej bolesna jest jednak utrata jakości, która w przypadku darmowego Spotify wynosi zaledwie… 160 kbps. Niewprawne ucho i tanie głośniki czy słuchawki może nie będą miały z tym problemu. Ale wystarczy mieć jako takie pojęcie o jakości brzmienia i względnie przyzwoity sprzęt do jego odsłuchu, żeby przekonać się jak bardzo taka kompresja wpływa na muzyczne doznania. Podsumowując, zyskujemy co prawda dostęp do ogromnego zbioru utworów, ale nie do końca możemy decydować którego z nich chcemy posłuchać, a dodatkowo odbywa się to w znacznie gorszej jakości. Tidal Premium oferuje znacznie więcej Zakładamy oczywiście, iż mówimy o darmowej wersji dostępnej dla abonentów Play – pozostali użytkownicy nadal będą musieli zapłacić 19, 99 zł, otrzymując w zamian praktycznie tyle samo, ile dostają płacący subskrybenci Spotify.
Tidal może nie miał łatwego startu na rynku, ale stopniowo nabiera rozpędu i rosnącej popularności, szczególnie w Polsce, gdzie sieć Play dała swoim abonentom piękny prezent – dwa lata darmowego dostępu do wersji premium. Dlaczego jednak mielibyśmy rezygnować z darmowych rozwiązań konkurencji na rzecz Tidala? Darmowy dostęp do serwisu streamingowego to naprawdę potężny argument na podorędziu operatora. Sam od momentu wprowadzania usługi do Play cieszę się z tej możliwości. W końcu hej – nic mnie to nie kosztowało, a skoro rozdają, głupotą byłoby nie brać. Wciąż jednak znajdzie się wiele osób, które jednak zaglądają w zęby darowanemu koniowi, zastanawiając się, dlaczego mieliby skorzystać z darmowego Tidala (czy też zmienić operatora, by to zrobić), skoro największy na rynku Spotify również oferuje dostęp za darmo? Co takiego zyskamy względem darmowego Spotify, decydując się na aktywację Tidala Premium? Jeśli samo zestawienie słów "free" kontra "premium" nie wystarcza za odpowiedź, spieszę z wyjaśnieniem.
Tidal to także coś więcej, niż tylko serwis streamingowy. To także platforma gromadząca konsererów i znawców tematu współczesnej popkultury, którzy regularnie publikują teksty dotyczące nowych trendów i wykonawców. Odkrywając nową muzykę nie tylko posłuchamy nowych artystów, ale również mamy szansę dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat. Nie ulega więc wątpliwości, iż abonenci Play mając do wyboru niepłacenie za Spotify i niepłacenie za Tidala, zdecydowanie powinni wybrać to drugie. Tym, którzy nadal nie są do końca przekonani polecamy naszą recenzję serwisu streamingowego. Od czasu gdy pierwszy raz sprawdziliśmy jak się sprawuje, wiele się zmieniło. Zmianom uległa baza utworów, pojawiło się też znacznie więcej wspomnianych wyżej, ekskluzywnych treści, których próżno szukać u konkurencji. Aby włączyć darmowego Tidala w Play wystarczy pobrać aplikację i założyć konto – stamtąd można dokonać aktywacji darmowej usługi i jest to najprostsza droga, aby to zrobić. Alternatywnie można też wejść do panelu klienta Play, albo skorzystać z naszego poradnika, w którym opisujemy całą procedurę krok po kroku.